Niejeden uczący się w Polsce angielskiego przeżył za granicą szok. Był pilnym uczniem, studentem lub kursantem. Ma w pamięci ileś tysięcy słów, reguły gramatyczne i wyjątki, zna nawet sporo idiomów, wysokie oceny otrzymywał też za poprawną pisownię i wymowę. Kiedy jednak wysiądzie z samolotu w Anglii, Irlandii czy USA, nagle pojawia się problem, bo ludzie, których spotyka, zdają się mówić zupełnie innym językiem.
Kursy kursami, a życie życiem…
Trudno zliczyć metody nauczania języka angielskiego. Tu uczą tradycyjnie, tam nowocześnie, gdzie indziej eksperymentalnie, jeszcze gdzie indziej metodą kogoś-tam, ale efekt przeważnie jest ten sam: w konfrontacji z żywym, prawdziwym językiem angielskim, bez względu na to, czy to odmiana angielska, szkocka, walijska, irlandzka, australijska czy amerykańska, wynikiem pierwszego starcia jest porażka. Owszem, tamci rozumieją, co do nich mówimy, ale w drugą stronę jest znacznie gorzej. Jest jeden wyjątek: można za granicą spotkać ludzi, z którymi po angielsku komunikujemy się bez problemu. To imigranci, dla których jest to wciąż język tak samo obcy, jak dla nas.
Szok wstępny przeżyć można zresztą, oglądając telewizję albo filmy w Internecie: co z tego, że aktorzy lub prezenterzy mówią teoretycznie językiem, którego się długo uczyliśmy, jeśli rozumiemy z tego piąte przez dziesiąte? Recepta jest tylko jedna: intensywny kontakt z angielskim w wydaniu native speakers, a więc ludzi, dla których to język ojczysty. Najłatwiej o niego, jeśli wyjedzie się na dłużej lub na stałe za granicę. Tam języka mogą z czasem nauczyć się nawet ci, którzy na początku nie znali go ani w ząb.
Anglojęzyczna enklawa w Polsce
Wymyślono jednak alternatywę tyleż skuteczną, co i komfortową: wioski językowe dla dorosłych. Zapisywać można się na stronie https://angloville.pl/kursy-dla-doroslych/, mając świadomość, że są to kursy bez lekcji i podręczników, za to z anglojęzycznymi obcokrajowcami i… zakazem mówienia po polsku.
Można sobie wybrać opcję 1:1 lub 2:1 – tylu kursantów przypadać będzie na jednego native speakera. Tym sposobem, nie wyjeżdżając z Polski, można się znaleźć w otoczeniu wyłącznie anglojęzycznym i rozmawiać z ludźmi doskonale rozumiejącymi, że przełamywanie bariery językowej to sztuka nie lada. Niektórzy z nich zajmują się nauczaniem angielskiego, ale spora część to po prostu wolontariusze, którzy chętnie pomagają uczącym się Polakom, mając w zamian możliwość poznawania naszego kraju i jego kultury.
Dla dorosłego, średnio zaawansowanego
Sześciodniowy pobyt w takiej wiosce ma zapewniać 70 godzin komunikacji po angielsku. Nieustanny kontakt z anglojęzycznymi obcokrajowcami pozwala przełamać bariery, osłuchać się, nabrać wprawy w rozumieniu tego, co inni do nas mówią.
Nie ma tu barier wiekowych, choć w kursach dla dorosłych uczestniczyć mogą tylko osoby pełnoletnie. Najstarsi kursanci mają niekiedy po siedemdziesiątce. Kursy takie cenią sobie zwłaszcza osoby, którym komunikacja w języku angielskim niezbędna jest w pracy zawodowej. Od uczestników oczekuje się znajomości angielskiego na poziomie średnio zaawansowanym (intermediate).